WIDZIMISIE - blog Zdzisława Pietrasika WIDZIMISIE - blog Zdzisława Pietrasika WIDZIMISIE - blog Zdzisława Pietrasika

5.08.2015
środa

Parawaning, czyli nie chcę cię widzieć

5 sierpnia 2015, środa,

Słowo „parawaning” pojawiło się w potocznej polszczyźnie całkiem niedawno, lecz postawa obywatelska, która za nim się kryje, znana jest od dawna.

Meldunki z nadmorskich plaż trafiają ostatnio do głównych wydań telewizyjnych dzienników. Wysyłani w niebezpieczne rewiry reporterzy donoszą o nowym obyczaju, który najpierw został dostrzeżony na plaży we Władysławowie (bo gdzieżby indziej?), a następnie na innych popularnych plażach.

Jak można scharakteryzować parawaning? Najkrócej mówiąc, jest to dążenie wypoczywającego nad morzem rodaka do zajęcia dla siebie jak najlepszego kawałka plaży. Okupacja zostaje potwierdzona rozstawionymi parawanami (liczba mnoga jest tu niezbędna), tworzącymi obwód zamknięty. O prestiżu kolonii decydują dwa czynniki: bliskość morza i zajęty obszar. Jak widać na zdjęciach, najbardziej ekspansywni rodacy są w stanie ogrodzić teren, na którym można by rozegrać mecz piłkarski.

W związku z tym, że powierzchnia plaży jest ograniczona, zaś liczba amatorów opalania praktycznie o tej porze roku nieograniczona, o ostatecznym sukcesie decyduje pora rozstawiania płóciennych zasieków. Im wcześniej, tym lepiej. Najbardziej waleczni pojawiają się ponoć z osprzętem zaraz po świcie. Spóźnionym pozostaje ustawianie konstrukcji z dala od wody, natomiast lubiący dłużej pospać mogą jedynie z brzegu popatrzeć na okopanych. I niech uważają, by nie deptać wydm, bo za to grozi mandat.

W związku z gwałtownym rozwojem parawaningu nasuwa się oczywiste pytanie, czemu mianowicie on służy? Jak zapewne pamiętają jeszcze najstarsi miłośnicy słonecznych kąpieli, kiedyś parawan miał bardzo określony, wynikający niejako z definicji cel. Mianowicie miał osłaniać przed wiatrem, a częściowo także przed słońcem, co w szczególności dotyczyło małych dzieci. Tak się przyjęło, że jedna opalająca się grupa dysponowała jednym parawanem. Parawaning to coś zupełnie innego. Tutaj chodzi o odgrodzenie się, wyodrębnienie się, ochronę własnej tożsamości przed sąsiadem z plaży, ale z drugiej strony przesyłany mu komunikat – nie chcę cię widzieć. Jestem wprawdzie na plaży publicznej, ale jestem u siebie. Obcym wstęp surowo wzbroniony! Brakuje tylko tabliczki „Uwaga, zły pies”.

Parawaning jest nowym zjawiskiem, ale postawa społeczna, którą wyraża, wcale nowa nie jest. To chyba przyszło wraz z nastaniem wolności. Polak nagle poczuł potrzebę izolowania się, podkreślania własnej odmienności. Przez wiele lat mieszkałem w bloku, gdzie nikt nie myślał o wstawianiu na korytarzu dodatkowych drzwi, a po 1989 r. nagle zaczęto odgradzać klatki, wyodrębniać zaułki, wstawiać metalowe kraty, gdzie tylko się dało. To była jednak tylko zapowiedź powszechnego grodzenia, które miało nastąpić wkrótce, wraz z bogaceniem się tzw. klasy średniej i lekko-pół-średniej (jest taka bokserska kategoria wagowa). Mieszkanie w osiedlu ogrodzonym i strzeżonym stało się wyznacznikiem społecznego prestiżu.

Rodak tylko wmawia sobie, że wyjeżdża na urlop po to, żeby oderwać się od rzeczywistości, żyć według innego porządku. Prawda jest jednak taka, że przenosi w nowe miejsce większość zwyczajów i obyczajów, w tym oczywiście potrzebę odgradzania się od bliźniego swego.

O zjawisku parawaningu pisze się i mówi w tonacji nieco żartobliwej, lecz w przyszłości problem będzie wymagał rozwiązań systemowych. Dlaczego jedni mają mieć dostęp do morza, a inni nie? Dlaczego jedni mogą się rozwalać na stu metrach kwadratowych, a inni tylko kucać na brudnym piasku? Może należałoby ustalić odgórnie pewne parametry, przyznać każdemu rodakowi udającemu się nad Bałtyk tyle samo metrów kwadratowych piasku? Było nie było, chodzi bowiem o sprawiedliwość społeczną.

Na obecnych parlamentarzystów nie ma co liczyć. Może problemem zajmie się przyszły Sejm?

Reklama
Polityka_blog_bottom_rec_mobile
Reklama
Polityka_blog_bottom_rec_desktop

Komentarze: 14

Dodaj komentarz »
  1. Za moich czasow kopalo sie na plazy tzw „grajdolek”

  2. Parawan to dialektycznie rozwinięta materia grajdoła.

    Kto jak kto ale bloger polityka.pl powinien takie rzeczy wiedzieć.

  3. Panie Pietrasik, kraty na klatkach schodowych ( już od początku lat 80-tych) i ogrodzone osiedla to rezultat biernej postawy policji wobec złodziei i bandziorów. Policja się zwinęła (policjanci odeszli do firm ochroniarskich) a ludzie chcą czuć się bezpiecznie.

  4. Reklama
    Polityka_blog_komentarze_rec_mobile
    Polityka_blog_komentarze_rec_desktop
  5. Niestety, tak agresywne i ordynarne grodzenie plaż jest niedopuszczalny. Ale.. kto rozkłada się na tych plażach i chce w ten sposób spędzać swój urlop ?? Polskie Disco Polo oczywiście ! Polecam wszystkim agroturystykę w odludnych miejscach ! Urlop nad polskim Bałtykiem to syf i tandeta 🙂

  6. Odgradzajà się, bo wstydzą się swoich opasłych cielsk, których przybywa z roku na rok w postępie geometrycznym. Dlatego mi te parawany ze względów estetycznych nie przeszkadza. Ładni, zgrabni ludzie raczej się nie grodzą. Niestety jest ich z roku na rok coraz mniej. Jest za to pod dostatkiem grubasów z łysymi łbami z piwem w ręku. Obrzydliwe!
    I trzeba coś z tym zrobić panie redaktorze. 🙂

  7. Pabie Redaktorze parawaning:
    a)sam stosowalem bo wial tak qrewsko wiatr pomimo slinca, ze czmychnalem do Grecji znad morza naszego.
    b) jest to wyraz tendencji obowiazujacych w naszym spoleczenstwie. Ilosc osiedli zamknietych o tym swiadczy. Beak tylko pol minowych i miotaczy plomieni

  8. Postawa Obywatelska …to chyba wszystko wyjasnia

  9. Ilekroć jestem nad naszym morzem, śmiać mi się chce z ogradzania się na plaży kojcami, czy parawanami. Nie znoszę leżenia na piasku i smażenia się na słońcu cały dzień, do tego w tłumie rozwrzeszczanych ludzi. Raczej wybieram wędrówki samym brzegiem morza, im dalej od tłumu, tym lepiej. Nie jestem w tym osamotniony, wiele osób tak robi, również rodziny z dziećmi, a nawet starsze osoby.

  10. Pan Gospodarz podjął temat fachowy, ale po amatorsku.

    Plaże od czasów pierwszych Piastów były obstawiane. Zanim pojawiły się parawany przemysłowe, z nadrukami: łyknij Pepsi – bądź sobą!, ludzie robili sobie parawany sami.
    Inni zajmowali się przemysłowym wytwarzaniem grajdołów, groble były tak duże, że całość mogła z powodzeniem służyć za okop.
    Jeszcze inni znaczyli swój teren na rogach stosami torb,plecaków, butów – odstraszających wroga śmierdzeniem, koców, albo przyniesionymi z lasu patykami lub listewkami.
    Między patykami często rozwieszano zapasowe części garderoby i nadmiarowe ręczniki, żeby się „suszyły”, a realnie działały jak strachy na wróble.
    Jako przeszkód granicznych używano też dóbr wyciągniętych z morza. Po sztormach nie brakowało całych drzew, pni, konarów, skrzynek, a bliżej miast portowych bardzo skutecznymi ochraniaczami zaanektowanego kawałka plaży były stare liny okrętowe nasączone mazutem.
    Wszystko to obsypane ostrymi kawałkami muszli i drobniejszych ostrych patyków tworzyło bariery porównywalne ze strefą muru berlińskiego.
    Jako płotów używano też rowerów.

    Tak więc domysły pana Zdzisława są mało trafne, bo wynikające z mikrej znajomości plażowej cywilizacji Polaków: grodzenie się jest jeszcze zagrodowej natury – chłop bez płotu jest w wielkim świecie zagubiony i nic niemający. Bezkres morza uruchamia lęk pierwotny: trzeba wyznaczyć granicę tego co nieograniczone. A że w dodatku mało który Polak umiał dawniej pływać, co do dziś nie bardzo się poprawiło i lubił się latem topić, codzienna budowa na plaży oswojonego świata miała dla wielu podstawowe znaczenie.

    Inaczej na plażach zachowywali się np.Czesi, swego czasu często przyjeżdżający nad polskie morze. Niezalęknieni swoją niewielką chłopskością, nie tracili czasu na ciężkie prace budowlane, a więcej korzystali z czystych uroków plaży, słońca i morza.

  11. Typowo polskie, nigdzie indziej niespotykane. Buractwo.

  12. „Prawda jest jednak taka, że przenosi w nowe miejsce większość zwyczajów i obyczajów, w tym oczywiście potrzebę odgradzania się od bliźniego swego.” To jedynie prawda Pana redaktora. Nie zauważyłem, żeby rodacy zabierali parawany ze sobą np. do Włoch. Ale zabierają parasole słoneczne, powszechne i niezbędne. Chronią przed nadmiarem słońca.
    Od jakiego nadmiaru chronią parawany? Od nadmiaru ludzi czyli tłoku.
    I to jest prawda. Pytanie, która jest prawdą czasu, a która ekranu?

  13. Mieszkalam kiedys blisko morza,turystow nazywalismy „stonka”,bo byli taaaaacy nachalni i nieznajacy lokalnych,plazowych zwyczajow.Zapamietalam pewna rodzine,ktora „zawisla”nad nami,opalajacymi sie w popoludniowym sloncu,ktora nakazala nam wynosic sie z ICH grajdola.Byl wolny,bo poszli na obiad,a teraz fora ze dwora.Dodam,ze plaza byla prawie pusta 😆

    Wtedy usmialismy sie do lez,ale to zjawisko staje sie bardzo niepokojace,bo juz nie tylko na plazach grodza,ale i dostep do jezior i lasow jest z dnia na dzien trudniejszy.Obysmy nie doczekali czasow,ze dobra natury bedziemy ogladac przez dziurke w plocie!!!!!

  14. Nad Bałtyk warto wybrać się w ostatniej dekadzie sierpnia, a więc już niedługo. Wtedy jest już dość pusto i cicho zwłaszcza na plażach na zachód od Półwyspu Helskiego. A Władysławowo to chyba najgorszy wybór z możliwych. Trochę dziwię się p. Redaktorowi, że wybrał taką oblężoną miejscowość.

  15. W ostatnich słowach autor wyraził nadzieję,że przyszły sejm tym się zajmie.Ja bym sejmowi nie ufał,powinniśmy się zwrócić do Pana Prezydenta on zapowiedział,że będzie jeździł po kraju i mam nadzieję słuchał ludzi-pardon czy coś mi się nie pokręciło bo ktoś chciał latać z siekierką po kraju?

css.php