WIDZIMISIE - blog Zdzisława Pietrasika WIDZIMISIE - blog Zdzisława Pietrasika WIDZIMISIE - blog Zdzisława Pietrasika

24.08.2016
środa

Ostatni seans filmowy

24 sierpnia 2016, środa,

Trwa wyburzanie budynku na tyłach dawnego warszawskiego kina Femina. Rozbiórkę prowadzi obecny inwestor, który planuje stworzyć tu dyskont znanej sieci. Nie będzie natomiast obiecanej wcześniej przez firmę sali kinowej.

Wiadomość ukazała się na stronie internetowej TVN 24, nie wiem, czy trafi do wydań telewizyjnych, gdzie w ostatnich dniach dominuje inny warszawski temat, mianowicie tzw. dzikie prywatyzacje. Tutaj dzikiej prywatyzacji najprawdopodobniej nie było, co nie znaczy, że nie ma skandalu.

Femina to było bardzo popularne kino, do którego chodziło kilka powojennych pokoleń warszawiaków. W nowych czasach, kiedy jednosalowe kina padały jedno po drugim, Femina nie poddała się, owszem, to właśnie tutaj powstał jeden z pierwszych multipleksów. Kameralny, lecz z własną atmosferą, chyba bez popcornu, ale tu może mnie pamięć zawodzić. Tak czy inaczej, będąc w multipleksie, czuliśmy się, że jesteśmy w kinie „takim jak dawniej”. Duża przyjemność.

Pewnie nie wszyscy kupujący bilety do Feminy zdawali sobie sprawę, że to miejsce niezwykłe, z własną historią sięgającą czasów przedwojennych. Przetrwało wojnę i okupację, w czasie getta był tu teatr rewiowy, gdzie występowały największe gwiazdy znajdujące się za murem. Nie bez przyczyny po warszawskiej premierze „Pianisty” Romana Polańskiego część gości przeszła do Feminy, gdzie odbył się zaimprowizowany koncert.

W 1951 r. na parterze zainstalowano kino, które przetrwało do 2014 r., kiedy to odbył się ostatni seans filmowy – „Miasto 44” Jana Komasy. Jak pisano w relacjach, po ostatnim wieczornym pokazie niektórzy widzowie na długo pozostali na swych miejscach. Potem organizowano jeszcze protesty w obronie Feminy, ale na nic się one zdały. To już niemal reguła – skuteczność protestów w obronie dóbr kultury jest u nas znikoma.

Nowy właściciel obiecywał jednak, że sala kinowa pozostanie, ale widocznie zmienił zdanie. Zawsze można powiedzieć, że nie dało się połączyć dwóch różnych funkcji obiektów. Powstanie więc okazały sklep sieci Biedronka. Ma natomiast pozostać neon. „Femina” zaświeci więc nad Biedronką, co będzie raczej widokiem dość upiornym.

Nie pierwszy to przypadek w Warszawie, i pewnie nie ostatni, kiedy handel wygrywa z kulturą. Na miejscu kina Relax – sklep. Na miejscu Teatru Nowego (ostatniego miejsca pracy wybitnego reżysera Adama Hanuszkiewicza) – sklep. Na miejscu Teatru Małego, jednej z najciekawszych w swoim czasie scen stolicy – też sklep.

Znak czasu. Ale trochę żal. Feminy też żal. Kto by jednak przejmował się dzisiaj w stolicy losami jednego kina, kiedy wszystkich zajmują działki warte miliony złotych. To są dopiero prawdziwe afery.

Reklama
Polityka_blog_bottom_rec_mobile
Reklama
Polityka_blog_bottom_rec_desktop

Komentarze: 8

Dodaj komentarz »
  1. Podobnie stalo sie w Krakowie z kinem „Wanda”.

  2. Skarpa, Sawa, 1 Maj, Moskwa…
    Niechaj smród przypalonego popcornu i odgłosy siorbania koli z sześciolitrowych kubków będą z nami, amen.

    Na marginesie, Praha jakoś się trzyma, bo niby urząd wojewódzki jest w tym samym budynku, ale jakieś zawirowania już były, więc kto ich tam wie, czy przetrwa.

    Filmy to się, panie, na laptopie ogląda.

  3. Naleze do milosnikow starych kin a nowe multipleksy ze wszystkimi ich wygodami dzialaja na mnie przygnebiajaco. Jeszcze to naglosnienie przyprawiajace o bol glowy! Pani w kapeluszu przeslaniajaca komus ekran wprawdzie denerwowala, ale stare kino mialo swoja specyficzna atmosfere, ktorej nie ma za grosz w tych ultrawygodnych amfiteatrach. Niestety zaglada starych kin nastepuje nie tylko w Polsce, taki znak czasu.

  4. Reklama
    Polityka_blog_komentarze_rec_mobile
    Polityka_blog_komentarze_rec_desktop
  5. Proszę nam jeszcze przypomnieć kto rządzi Warszawie?

    Kto „zapomniał” wpisać do rejestru zabytków fabrykę Kamlera przy ul Dzielnej ― stała na terenie getta? Na początku sierpnia 1944 mieściło się tu dowództwo powstania Warszawskiego. Dziś na tym miejscu stoi apartamentowiec.
    Kto zezwolił na wyburzenie starej parowozowni na Pradze, unikalnego zabytku budownictwa przemysłowego i to w skali Europy?
    A kto na wybudowanie zbyt wysokiego budynku na Pl. Unii Lubelskiej, który z Parku Łazienkowskiego wystaje jak komin znad Pałacu Belwederskiego?

  6. Bez przesady, jak mówi poeta: buty potrzebne wszystkim, poezja niewielu…

  7. Laptop laptopem, ale naprawdę sensownej jakości kino domowe jest dostępne za stosunkowo niewielkie pieniądze. Programy/ filmy są dostępne w coraz wyższych rozdzielczościach na dużych ekranach, więc kino jako miejsce do obejrzenia filmu przestaje być potrzebne. Tak jak budki telefoniczne czy skrzynki pocztowe (te czerwone).

  8. Stara „Femina” miała jedną salę z balkonem. Na kinowe uściski miejsce idealne, za to na oglądanie filmu – takie sobie. Z kolei pierwsze rzędy parteru to było zadzieranie głowy, ale bilety najtańsze. Po remoncie doszła druga sala i popcorn też był. O to już było miłe oglądanie i z całkiem dobrym repertuarem. Takim, że „koniki” mogły nieźle zarobić. I była Kronika Filmowa, gdzie też można się było czasem pośmiać choćby ze spustu surówki w nowym oddziale huty. A potem były już tylko ogromne kina, z ogromnymi 7-mioma salami, gdzie przymusowo trzeba oglądać przez co najmniej 15 minut reklamy, które doprowadzają człowieka do białej gorączki. I znów tęskni za starą Kroniką, która była śmieszna propagandą, taką zresztą samą jak dziś. Wróćmy do starego kina, bo „Biedronków już jak „mrówków” – w promieniu kilometra naliczyłem chyba 4.

  9. popcorn był. Ale po najnowszej Feminie płakać nie będę, kiedy zostałem odprawiony z kwitkiem, bo dla jednego widza (czyli dla mnie ) seans się nie odbędzie, jak się dowiedziałem. jeśli takie podejście było wobec widzów, to może i lepiej, że już nikt więcej nie będzie jechał przez pół miasta, żeby tylko dowiedzieć się, że nie, bo nie.

css.php