WIDZIMISIE - blog Zdzisława Pietrasika WIDZIMISIE - blog Zdzisława Pietrasika WIDZIMISIE - blog Zdzisława Pietrasika

13.10.2016
czwartek

Żegnaj, Czterdziestolatku

13 października 2016, czwartek,

Zmarł Andrzej Kopiczyński, aktor zapamiętany głównie z tytułowej roli w serialu „Czterdziestolatek”, po którym stał się twarzą polskiej małej stabilizacji.

Pewnie dziś się o tym nie pamięta, ale zanim trafił na plan serialu grał z powodzeniem w teatrze, pokazywał się też na dużym ekranie. Spory rozgłos zyskał jako odtwórca postaci Mikołaja Kopernika w biograficznym filmie Ewy i Czesława Petelskich. Film zrealizowany w ramach obowiązującej wówczas polityki historycznej nie był, niestety, arcydziełem, rola też nie należała do wybitnych, niemniej przyniosła aktorowi spory rozgłos. Kiedy pojawiły się banknoty z podobizną wielkiego astronoma, żartowano, że na awersie znajduje się portret Kopiczyńskiego. Kto wie, może gdyby nie ten nieszczęsny „Kopernik”, nie trafiłby do serialu.

„Czterdziestolatek”, bez wątpienia jeden z najlepszych seriali, jaki w polskiej telewizji nakręcono, oglądany dzisiaj, jest dokumentem pewnej epoki. Połowa lat 70., jeszcze Edward Gierek cieszy się popularnością, do sklepów trafiają zagraniczne produkty, rodacy dostają (to znaczy kupują po cenach oficjalnych) raz na parę lat sto dolarów i mogą jechać za granicę na wakacje. A w skali makro trwa budowa „drugiej Polski”, jak swój program modernizacyjny nazwał I sekretarz KC PZPR. Nic więc dziwnego, że kiedy ówcześni czterdziestolatkowie Krzysztof Teodor Toeplitz i Jerzy Gruza szukali bohatera dla serialu, wymyślili, że będzie on budowlańcem. Pan inżynier – to brzmiało wówczas dumnie.

Dzisiaj czterdziestolatkowie to są młodzi chłopcy, którym mamusie nadal gotują obiady, wówczas byli to mężczyźni w średnim wieku, wchodzący w conradowską smugę cienia. (Bodaj już w pierwszym odcinku Stefan Karwowski dokonywał bilansu życia). Były to roczniki przedwojenne, z lepiej lub gorzej zapamiętanymi traumatycznymi obrazami z okupacji, dorastający w Polsce pojałtańskiej, komunistycznej. Nie walczyli o nią, ale też nie bardzo mieli zamiar z nią walczyć. (Co się jednak zmieni wkrótce, po wydarzeniach czerwca 1976 r.). Jak pamiętamy, w życiu serialowego czterdziestolatka polityka w zasadzie nie występuje. Owszem, ma szefów takich, jakich ma, niektórzy wyglądają na typowych towarzyszy z awansu, ale Karwowski traktuje zastaną rzeczywistość jako coś oczywistego. Może jest nawet lekkim oportunistą, ale nie zdaje sobie z tego sprawy.

Andrzej Kopiczyński doskonale zagrał inżyniera z czasów gierkowskiej małej stabilizacji. Budził sympatię widzów. Przystojny, ambitny, szanujący pracę, wzorowo odnoszący się do podwładnych (nawet do nadpobudliwego i męczącego Maliniaka), wzorowy mąż, ustępujący we wszystkim żonie, która postanowiła być snobką, troszczący się o dzieci (chciałby, żeby syn też został budowlańcem). Słowem, był to portret człowieka zadowolonego, spełniającego się w pracy, z dumą patrzącego z okienka swego małego fiata na rozbudowującą się stolicę. Wzorowy obywatel najlepszej fazy PRL. To była dobrze zbudowana rola, jedna z najlepszych ról serialowych wszech czasów. Bez Kopiczyńskiego nie byłoby sukcesu „Czterdziestolatka”. A był to sukces dzisiaj niewyobrażalny, w porze emisji pustoszały ulice, potem ludzie rozmawiali kwestiami z serialu, co – jak pamiętam – wprawiało mnie w zakłopotanie, ponieważ nie miałem wówczas dostępu do telewizora. (Obejrzałem dzieło Toeplitza i Gruzy dopiero po latach, przy okazji kolejnej powtórki).

Czy Kopiczyński zdyskontował swój sukces? Nie przypominam sobie. Dzisiaj z pewnością grałby w reklamach, pokazywał się w telewizjach śniadaniowych, tabloidy pisałyby, że właśnie „zaliczył wpadkę”. Gdyby „zaliczył”, na co raczej nie było szans, ponieważ aktor, mimo wielkiego rozgłosu, pozostał człowiekiem skromnym i statecznym.

Zagrał potem jeszcze w wielu filmach („Noce i dnie”, „Znachor”, „Ogniem i mieczem”), ale nie były to wielkie role, nie dostał szansy, aby wyjść ze skóry Karwowskiego. I takim go dzisiaj żegnają wierni widzowie serialu, przypominający sobie nagle, że kiedy oglądali „Czterdziestolatka” po raz pierwszy, byli o czterdzieści lat młodsi. Tak to jest, że umierający aktorzy przypominają nam, jak szybko przemija życie.

Reklama
Polityka_blog_bottom_rec_mobile
Reklama
Polityka_blog_bottom_rec_desktop

Komentarze: 7

Dodaj komentarz »
  1. Szkoda. 🙁

  2. Był bardzo dobrym aktorem. Jeden z wybitnych aktorów, nie pamiętam już który, bo z wiekiem pamięć słabnie, twierdził, że do sławy aktora wybitnego potrzebne są trzy rzeczy, talent, praca i szczęście (sam skromnie przyznawał się do dwóch). Pan Andrzej miał na to zadatki. Trudno, bądźmy choć wdzięczni losowi, że tylu wspaniałych artystów mamy, choć dziwnym trafem nikt z nich do sekty smoleńskiej nie trafił, a kto trafił, wiemy. Jacy rządzący, tacy wspierający ich artyści.

  3. Pamiętam rolę Kopernika, było to w roku 1973 w pięćsetną rocznicę urodzin Mikołaja Kopernika. Jako uczniowie obowiązkowo zostaliśmy zaprowadzi do kina. Do dzisiaj najbardziej pamiętam Karnowskiego grającego na rogu „ku mnie”. Pamiętam scenę w szpitalu gdy odwiedził go wiceminister a on biedak o mało nie dostał zawału bo wcześniej panowie wymienili uwagi na polowaniu. A kto pamięta ćwiczenia o kryptonimie „Klin”. Ileż radości przyniosły nam te sceny. Żal, że już nie ma inżyniera Karwolskiego.

  4. Reklama
    Polityka_blog_komentarze_rec_mobile
    Polityka_blog_komentarze_rec_desktop
  5. To jest mój nieodmiennie ulubiony serial, zwłaszcza, że obecnie realizowanych w ogóle nie oglądam. I na pewno ta jego pierwsza seria. Jak czasem ciekawie podpowiada sam Jerzy Gruza – trochę „sprasowana”… Tak, bo tam, jak w „Wojnie domowej” nie wszystko jest tak dosłowne i płaskie jak, aż mi się nie chce dokończyć tego zdania… Za to jest uśmiechnięte. No, Inżynier Gajny mniej się trochę uśmiecha… 🙂 Są w tym pierwszym „Czterdziestolatku” i takie smaczki dialogowe jak np: „Zobacz kto to. Kobieta pracująca? Nie już była!”. Jakoś mi się nie chce wierzyć, że się Gdzieś Tam znów nie spotkali… pa pa m

  6. Szkoda, że autor zapomniał wspomnieć o „Czterdziestolatku 20 lat później” – wspaniałej satyrze na przemiany początku lat 90, która bez Andrzeja Kopiczyńskiego nie byłaby jak prawdziwa i tak przezabawna.
    Swoją drogą, ciekawa jest percepcja autora postaci inż. Karwowskiego. Jakoś nie zauważyłam w serialu tego bagażu, który według opisu, postać ma nosić. Być może wolna jestem od skrzywienia, aby widzieć PRL tylko w czarnych lub różowych barwach. A „Czterdziestolatek”, to również satyra na system – „Jestem kobieta pracująca, żadnej pracy się nie boję” 😀

  7. Świetna rola, zresztą nie jedyna w tym serialu, by wspomnieć Annę Seniuk, Wojciecha Pokorę, Janusza Kłosińskiego, p. Pietraszaka, Irenę Kwiatkowską ….

  8. Dodałbym jeszcze „Jarzębinę czerwoną”.

css.php